*Dziennik, 15 maja 2024*
Weronika smażyła kotlety, gdy do kuchni wszedł mąż. Weroniko, musimy porozmawiać zdecydowanie oznajmił Krzysztof. Mów rzuciła kobieta, nie odrywając wzroku od patelni. Może usiądziesz i wysłuchasz jak należy? w głosie Krzysztofa zabrzmiała irytacja. Nie mam czasu, muszę pilnować kotletów odparła żona. Co chciałeś mi powiedzieć? Ja Krzysztof się zająknął, szukając słów. Poznałem inną kobietę Odchodzę od ciebie! Gratuluję. Bardzo się cieszę! spokojnie odpowiedziała Weronika. Jak to gratuluję? Jak to cieszysz? mężczyzna spojrzał na nią oszołomiony. Ale nawet nie przypuszczał, co w tej chwili knuje Weronika.
Szczerze mówiąc przyjaciółka na chwilę zamilkła, jakby bała się powiedzieć za dużo. Nadal nie rozumiem: jak mogłaś się na to zdecydować? To przekracza wszelkie granice, Weroniko!
Granice czego? Dobra czy zła?
No wiesz, zależy, z której strony spojrzeć.
Bez względu na to, jak spojrzysz uśmiechnęła się Weronika. Ważny jest wynik. A mój wynik jest świetny. Dostałam to, czego chciałam!
Mimo wszystko zasępiła się sąsiadka. Negatywne konsekwencje na pewno nadejdą
Nie prorokuj złego! nie wytrzymała Weronika. Jak przyjdą, to się z nimi uporamy. A teraz mam okres radości i prawdziwego zwycięstwa! Więc nie psuj mi święta!
Sąsiadka obrażona wzruszyła ramionami i odwróciła się, udając, że bardzo zainteresował ją widok za oknem.
***
Wszystko zaczęło się tamtego wieczoru, gdy Krzysztof wrócił z pracy i, starając się ukryć zakłopotanie, powiedział:
Musimy porozmawiać
Weronika wewnętrznie się skurczyła. Od dawna czekała, aż Krzysztof w końcu się odważy. I oto zaczęło się.
Mów rzuciła, przewracając kotlety przygotowywane na kolację.
Może usiądziesz i wysłuchasz jak należy? w głosie Krzysztofa zabrzmiała irytacja. Czy mam rozmawiać z twoimi plecami?
Nie ma czasu, kochanie spokojnie odparła Weronika. Zaraz Krzyś przypomni sobie o mnie i zacznie: mamo to, mamo tamto. Więc nie marnujmy czasu. Co chciałeś mi powiedzieć?
Ja Krzysztof się zająknął, ledwie dobierając słowa. Poznałem inną kobietę
I? Weronika nawet się nie odwróciła, skupiając się na kotletach. Co dalej?
Wyłącz tę patelnię! wybuchnął Krzysztof, nie mogąc powstrzymać irytacji. Słyszysz, co mówię?! Kocham inną kobietę!
Słyszę Weronika w końcu spojrzała na męża. Gratuluję.
Co?! zdumienie Krzysztofa nie miało granic. Spodziewał się wszystkiego, tylko nie tej obojętności i gratulacji.
Ciszej, proszę, przestraszysz dzieci Weronika nadal była spokojna, jakby nic ją nie zaskoczyło.
Wiedziałaś? wyszeptał Krzysztof.
Nie, nie wiedziałam lekko pokręciła głową. Ale domyślałam się.
Domyślałaś się?
Oczywiście. A ty byś się nie domyślił, gdybym spóźniała się z pracy o kilka godzin? Ciągle siedziała w telefonie i chowała go do kieszeni? Przeprowadziła się do innego pokoju, wymyślając głupi powód? I wiesz, Krzysztofie każdy czuje, czy jest kochany, czy już nie.
To dlaczego milczałaś, skoro wszystko zrozumiałaś? zapytał Krzysztof, nieco się uspokajając.
No cóż Weronika przebiegle zmrużyła oczy. To ty mnie prosiłeś o rękę, i to ty teraz niszczysz rodzinę.
Po co to robisz?
A jak inaczej? Gdybyś chciał tylko zabawy, dalej byś ukrywał swoje romanse. Skoro zacząłeś tę rozmowę, znaczy, że podjąłeś decyzję. Więc nie martw się, mów śmiało
Krzysztof patrzył na żonę i nie poznawał jej. Tyle godności, spokoju, pewności siebie. Spodziewał się kobiecej histerii, a nie tego.
Więc mam propozycję
Ciekawa Weronika usiadła na taborecie i wpatrzyła się w męża.
Przeliczyłem Mamy kredyt hipoteczny Ty chyba nie dasz rady go spłacać nawet z alimentami
A kwestii rozwodu już nie omówimy? w głosie Weroniki zabrzmiał metal, którego Krzysztof oczywiście nie zauważył.
Co tu omawiać? rzucił lekceważąco. Przecież wiadomo, że mi nie wybaczysz.
No tak uśmiechnęła się Weronika. Bo ty mnie znasz jak własną kieszeń
Więc tak Krzysztof znów nie dostrzegł pułapki. Będzie lepiej, jeśli ty wyprowadzisz się do swojego kawaleraka, a ja zostanę tu.
A dzieci?
Jak to dzieci? Oczywiście jadą z tobą odparł mężczyzna.
Czyli ja z dwójką dzieci mam mieszkać na osiemnastu metrach, a ty ze swoją nową miłością w naszym trzypokojowym mieszkaniu?
No tak. Przecież nie dasz rady spłacać kredytu. To oczywiste. Ja i tak do tej pory sam go spłacałem wyjaśnił pewny siebie Krzysztof, dziwiąc się, że Weronika tego nie rozumie.
Rozumiem Weronika wstała. Muszę pomyśleć.
Wyszła na balkon.
No, no, myśl sobie Krzysztof rzucił za nią szyderczo, a w myślach dodał: *Co tam może wymyślić?*
Gdy Weronika była na balkonie, Krzysztof nałożył sobie parę kotletów, ziemniaki z garnka i zabrał się do jedzenia.
Nie zdążył skończyć.
Zgadzam się oznajmiła Weronika, wracając do kuchni. Ale pod jednym warunkiem.
Jakim jeszcze warunkiem? pobłażliwie się uśmiechnął.
Ty zostajesz w tym mieszkaniu ze swoją pasją i naszym synem. A ja z córką się wyprowadzam.
Co?! twarz Krzysztofa wyciągnęła się ze zdumienia. Chcesz podzielić dzieci?!
Tak. A co w tym złego? spokojnie odparła Weronika. Dzieci są wspólne, odpowiedzialność też. Skoro zawsze marzyłeś o synu