Niezapowiedziany Gość: Gdy Gościnność Spotyka Zakaz
Mama chce nas odwiedzić podczas nieobecności mojej teściowej, ale ta zabrania jakichkolwiek obcych w swoim domu.
Ja, Zofia, 25 lat, czuję się, jakby mi serce pękało. Mój mąż, Jakub, i ja mieszkamy w mieszkaniu jego matki, Elżbiety Kowalskiej, w małym miasteczku niedaleko Krakowa. To nie jest tymczasowe rozwiązaniebędziemy tu długo, przynajmniej do końca mojego urlopu macierzyńskiego. Trzy miesiące temu urodziłam naszą córeczkę, Lilianę, i od tamtej pory nasze życie kręci się wokół niej. Ale zamiast rodzinnej harmonii, czuję się jak więzień w domu, gdzie teściowa narzuca swoje zasady, a moja własna mama nie może nawet nas odwiedzić.
Mieszkanie Elżbiety jest przestronnetrzy pokoje, duża kuchnia, balkon Bez problemu zmieściłyby się cztery osoby. Jakub ma swoją część, a jednak zajmujemy tylko jeden pokój, żeby nikomu nie przeszkadzać. Karmię Lilianę piersią, śpimy razem, i wszyscy wydają się z tego zadowoleni. Ale życie tutaj stało się codziennym polem bitwy. Elżbieta nie przepada za sprzątaniem, więc wszystko spoczywa na mnie. Przed porodem spędziłam godziny, usuwając lata kurzu, a teraz utrzymuję porządek za wszelką cenęz niemowlęciem to konieczność. Pranie, prasowanie, gotowanie Wszystko robię ja. Elżbieta nawet nie zagląda do kuchni. Na szczęście Liliana jest spokojnaśpi lub gaworzy w łóżeczku, gdy ja krzątam się jak mrówka.
Moja teściowa nawet palcem nie kiwnie. Kiedyś przynajmniej zmywała naczynia, ale teraznic. Zostawia brudne talerze na stole i znika. Milczę, żeby uniknąć kłótni, ale w środku się gotuję. Czy to tak trudno opłukać talerz po zupie? Drobiazg, ale dobija mnie. Sprzątam, gotuję, a ona w tym czasie ogląda telewizję lub gada przez telefon. Robię wszystko, żeby zachować spokój, ale każdy dzień mnie wykańcza.
Ostatnio Elżbieta oznajmiła, że jesienią wyjeżdża do rodziny na Podhale. Jej córka wychodzi za mąż, a ona chce skorzystać z okazji, żeby spotkać się z siostrami i siostrzeńcami. Byłam szczęśliwa: w końcu myJakub, Liliana i jabędziemy sami, jak prawdziwa rodzina! Tego samego dnia zadzwoniła moja mama, Weronika. Mieszka daleko, koło Wrocławia, i jeszcze nie widziała wnuczki. Tęskniła i chciała przyjechać. Byłam w siódmym niebiew końcu mogłaby przytulić Lilianę, a ja poczułabym się trochę jak u siebie. Podwójna radość, i nie mogłam doczekać się wieczora, żeby podzielić się tą nowiną.
Ale moja radość szybko zgasła. Gdy wspomniałam o wizycie mamy, Elżbieta zmieniła się w oczach. Nie pozwolę, żeby obcy wchodzili do mojego domu, gdy mnie nie będzie!ostrzelała mnie. Obcy? Mówiła o mojej mamie, babci Liliany! Byłam w szoku. Jak można tak traktować moją mamę? Owszem, nie są bliskie, ale widziały się na naszym ślubie. Wtedy mieszkaliśmy na wynajmie, a mama spała u nas, bo Elżbieta gościła daleką rodzinę. Minęły trzy lata, ale czy to powód, żeby uważać ją za obcą?
Elżbieta się uparła. Oskarżyła mnie, że spiskuję z mamą, jakbyśmy czekały tylko na jej wyjazd, żeby przejąć mieszkanie. Już kupiła bilety, ale teraz wątpi, czy wizyta mamy to przypadek. Twoja matka nie dawała znaku życia od dwóch lat, a nagle się zjawia? Zbyt wygodne!wrzeszczała. Próbowałam wytłumaczyć, że mama po prostu chce zobaczyć wnuczkę, ale Elżbieta była nieugięta. Zagroziła, że odwoła wyjazd, żeby pilnować swojego dobra. Jakby to był zamek pełen skarbów, a nie zwykłe trzypokojowe mieszkanie z odklejającymi się tapetami!
Powiedziałam wszystko mamie, nie mogłam tego zatrzymać dla siebie. Była smutna, ale zaproponowała, żeby odwiedziny przełożyć na lato, żeby uniknąć napięć. A Elżbieta naprawdę odwołała bilety. Teraz chodzi po mieszkaniu jak strażniczka, śledząc każdy mój ruch, jakbym była potencjalną złodziejką. Czuję się upokorzona. Moja mama, która marzyła o przytuleniu Liliany, musi zrezygnować przez kaprys Elżbiety. A ja, która mieszkam tu legalnie, wpisana do umowy, nie mam nawet prawa zaprosić własnej rodziny.
Serce mi się ściska. Daję z siebie wszystko dla tego domu: sprzątam, gotuję, dbam o atmosferę A w zamian dostaję tylko nieufność i zakazy. Jakub unika tematu, ale czuję, że jest mu niewygodnie. Kto ma rację? Elżbieta, która broni swojego mieszkania jak twierdzy? Czy ja, która po prostu chcę, żeby moja mama poznała wnuczkę? Moja mama nie jest obca, należy do naszej rodziny. Ale Elżbieta widzi we mnie zagrożenie, a moje pragnieniapułapki. Jestem zmęczona życiem pod jej kontrolą, zmęczona uczuciem, że jestem gościem w miejscu, które powinno być moim domem. Ta sytuacja przeszywa mi serce i nie wiem, jak z niej wyjść, nie niszcząc wszystkiego.