A nie mówiłam? Gdzie pieniądze poszły, tam i kolację se znajdz! A śniadanie też, swoją drogą! oznajmiła żona i usiadła w fotelu z drutami w rękach.
Halina! Jesteś w domu? zawołał mąż, wchodząc do mieszkania.
W kuchni! odkrzyknęła Halina.
Tego dnia wróciła wcześniej i zabrała się za gotowanie.
Wiesław zdjął buty, umył ręce i podążył za nią.
No i? Chwalisz się? zapytał.
A czym niby mam się chwalić? zdziwiła się żona.
Spotkałem dziś Renatę z twojego działu. Powiedziała, że dostałaś sporą premię kwartalną.
Dostałam, fakt. Ale co cię to tak cieszy?
Jak to co? Wczoraj przecież mówiłem mama dzwoniła, prosiła, żeby pomóc Zosi z kredytem. Ty stwierdziłaś, że nie mamy pieniędzy. A teraz są! Przelejmy jej z dziesięć tysięcy, co?
Z jakiej okazji? uniosła brwi Halina.
No przecież wiesz, że Zosia ledwo zipie z tą hipoteką! Zaraz zadzwonię do mamy, powiem, że prześlemy forsy sięgnął po telefon.
Stój! A kto ci powiedział, że zamierzam spłacać kredyt twojej siostry?
No ale skoro mamy
Zacznijmy od tego, że to nie my mamy, tylko ja. Premię zarobiłam, harując jak wół przez trzy miesiące! Myślisz, że po to się męczyłam, żeby twojej Zosi życie uprzyjemniać?
Halina, no przecież ona ma dzieci!
Wiesiek, my też mamy dziecko. Ewa jest na drugim roku studiów i mieszka w akademiku w Krakowie. Co miesiąc wysyłam jej pieniądze. A ty od dwóch lat dałeś jej chociaż złotówkę?
No bo ty przecież wysyłasz
Może byłoby miło, gdyby tatuś czasem dołożył choć stówę na rajstopy? A twoja siostra, zanim wzięła kredyt, powinna była policzyć, czy ją na niego stać.
Ale bank przecież zatwierdził!
Właśnie! W banku pracują mądrzy ludzie, którzy umieją liczyć. Skoro uznali, że Zosia da radę, to znaczy, że dawałaby, gdyby nie wydawała na salony i kawiarnie. Jej zachcianki mnie nie obchodzą!
Wieczorem Wiesław usłyszał, jak Halina przez telefon obiecała matce przelew ośmiu tysięcy.
Ciekawe dla Zosi brak, a dla mamy proszę bardzo? oburzył się.
Właśnie tak. Mamie zepsuła się proteza, musi iść do dentysty. Emeryturę ma niewielką. Poza tym to moja mama, a Zosia jest mi obca.
Przecież to moja rodzona siostra!
Słusznie twoja, nie moja. Więc o co pretensje?
No dobrze, to jak dostanę wypłatę, sam jej przeleję!
Proszę bardzo. Tylko najpierw, jak zwykle, przelej dziesięć tysięcy na wspólne konto.
Halina, czy to nie za dużo? Można mniej?
Można! Wtedy na obiad będą makaron z ketchupem zamiast schabowych. Albo nie zapłacimy rachunków. Albo proszku do prania nie kupimy uśmiechnęła się słodko.
A może by tak oszczędniej gospodarować? Żeby starczyło i na mięso, i na resztę?
Spróbuj. Jak ci wyjdzie, nauczę się od ciebie.
Na tym rozmowa się skończyła. Ale Wiesław uznał, że Halina nie spełni groźby i prawie całą wypłatę przelał Zosi.
Mylił się. Następnego dnia wrócił z pracy kuchnia była pusta.
Halina, co na kolację?
Sprawdź w lodówce.
Zajrzał. Pusto. Tylko w drzwiach samotna butelka ketchupu i dwa pomarszczone jabłka.
Nic tu nie ma
Naprawdę? A co miało być? Coś tam wkładałeś? zapytała niewinnie. Żeby coś wyjąć, najpierw trzeba coś włożyć.
Ale ja jestem głodny!
Dom